Wraz z rozwojem nowych technologii pojawia się nieodłączne zderzenie
"nowego" ze "starym". Nie mogło to ominąć również takich tematów jak np.
możliwość spowiedzi przez internet... Problem nie jest nowy, gdyż swego
czasu pojawiło się analogiczne pytanie: czy można spowiadać się przez
telefon? Co możemy na takie zagadnienie powiedzieć...
Istotne jest wcześniejsze uchwycenie samej istotny spowiedzi świętej. To
spotkanie Boga z człowiekiem. Dodajmy Boga, który przebacza, pełnego miłości
i miłosierdzia... Jego "reprezentantem" jest kapłan. Bóg działa przez
spowiednika. Jest to więc spotkanie dwóch osób, gdzie wymiar ludzki,
personalny jest ważny, by nie powiedzieć nieodzowny. Na marginesie można
dodać, że właśnie owo "życzenie" Boga, by być obecnym przy człowieku w
osobie kapłana i za jego pośrednictwem udzielać łaski przebaczenia świadczy
o ogromnym szacunku do ludzi, o pragnieniu, by był on traktowany podmiotowo,
z całą godnością, z podkreśleniem jego wielkości (choć to właśnie grzech tę
wielkość poniża...). Jezus Chrystus więc, poprzez Apostołów, przekazał
Kościołowi nie tylko sam sens spowiedzi ale także jego formę, w której - jak
powiedzieliśmy - konieczne jest spotkanie osoby z osobą. Dodajmy: spotkanie
rzeczywiste, realne, pełne szacunku, ciepła i życzliwości.
Niestety, takich okoliczności nie zapewnia internet. Podobnie zresztą
jak telefon. Są to media niezwykle użyteczne, ale technologizacja nie idzie
w tym przypadku w parze z humanizacją, a przynajmniej w takich wymiarach, w
jakich tego doświadczamy, gdy ta druga osoba nie jest na drugim końcu kabla,
tylko tutaj i teraz przy mnie, gdy mogę czuć jej oddech i traktować ją w
pełni podmiotowo.
Można nadmienić także o jeszcze innych kwestiach: grzech jest złem,
którego forma przebaczenia (oprawa i okoliczności) nie może przybierać
kształtów korzystania z suszarki do rąk w toalecie czy pilota do zmiany
kanałów w telewizorze. Jeśli grzech jest złem, który powoduje określone
konsekwencje, czyjś ból, szkodę, cierpienie, itd. to jego darowanie winno
być związane z pewnym wysiłkiem. Choćby takim, by udać się do kościoła,
podejść do konfesjonału, poczuć wewnętrzny ciężar tego kroku...
Nie można zapomnieć także o przestrzeni sacrum. Dzisiaj, kiedy tyle
spraw ulega spowszednieniu i spłyceniu, kiedy rzeczywistość wokół nas
zaczyna się spłaszczać do jednego wymiaru "tradycjonalizm" Kościoła w
kwestii posługi sakramentalnej staje się zbawienny (choć, wydawałoby się, na
szklanych monitorach przed nami pojawia się trójwymiar, to właśnie jest
ogromna iluzja... bo trzy wymiary fundujemy sobie w tym pudełku, a tracimy
je wśród najbliższych... - paradoks? owszem, jeszcze jeden, ale nie ulega
wątpliwości, że masowe korzystanie z komputera ogranicza kontakt
bezpośredni). Dlatego niedopuszczalność spowiedzi przez internet jest obroną
człowieka i jego doświadczenia misterium Boga w swoim życiu.
Wreszcie jeszcze jeden argument: tajemnica spowiedzi. Przekonanie, że
mój grzech pozostaje głęboko osłonięty i wraz z wyznaniem "rozpada" się w
nicość, że nikt o nim nie wie i nie będzie wiedział dla wielu osób jest
istotne. Jaką gwarancję zachowania poufności "spowiedzi przez internet" daje
to medium nie trzeba tłumaczyć. Jakie byłyby konsekwencje "przechwytywania"
czyichś grzechów w sieci? Aż strach o tym pomyśleć! Czy trudno sobie
wyobrazić, jak świat staje się jedną globalną wioską... szantażystów? Myślę,
że nie.
To tyle na temat spowiedzi przez internet: jedno jest pewne, oczywiste i
pozostanie niezmienne w praktyce Kościoła: nie jest możliwa. Dla dobra nas
wszystkich... By sieć mogła normalnie działać a my... byśmy nadal byli
ludźmi.
ks. Józef Tarnawski SP.
[spis treści]
|